Kilka lat temu kupiłem rower. Leżał w garażu czekając na swój dzień.
I tak to w słoneczną środę, stare opony udało się napompować i maszyna ruszyła.
Przydałoby się jeszcze naprawić hamulec, skasować luzy na kołach, kierownicy i pedałach, naciągnąć łańcuch, wycentrować felgi, zamontować błotnik, bagażnik, dynamo i powiesić oświetlenie z epoki.
W takie popołudnie jak dziś podróż na nim to prawdziwa przyjemność.
ZZR "Popularny" z lat 60.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz