poniedziałek, 30 stycznia 2012

wtorek, 24 stycznia 2012

znudziłeś mi się

Od wejścia słychać szczekanie, bardziej dla zwrócenia na siebie uwagi niż ze złości.
Widać, że im zależy.
Psy ze schroniska.



niedziela, 22 stycznia 2012

sobota, 21 stycznia 2012

pracowita sobota

Dziś noc w hotelu "Orle Gniazdo" w Szczyrku.
Powiedziałbym, że utrzymany w klimacie wczesnego Gierka.
Czasy świetności ma dawno za sobą, ale obłożenie wciąż spore bo zgarnąłem ostatni wolną norę.
 






 śnieg nie tylko za oknem


czwartek, 19 stycznia 2012

Алфавит мы уже знаем

    Ałfawit my uże znajem, uże piszem i czitajem i wsje bukwy po parjadku, bez aszybki nazywajem:     

                                                                  W - stanęło do góry dnem i udaje, że jest M.  
                                                                  R  - prawą nogę złamało
                                                                  O - ziemię się hukło 
                                                                  C - udaje, że jest nutrią
   A - zwichnęło nóżki
  W - wciąż symuluje

niedziela, 15 stycznia 2012

koncertowo

W kościele bywam od wielkiego dzwonu.
Ostatnio pojawiła się okazja bo zagrał Carrantuohill, którego czasem miło posłuchać.



sobota, 14 stycznia 2012

Atak zimy ! zima zaskoczyła drogowców ! noga z gazu ! itp. itd.

Oznajmiają podekscytowani, rządni krwi i sensacji prezenterzy. 
Jak słyszę w styczniu w mediach takie komunikaty to krew mi się gotuje.
I to ciągłe narzekanie, że pługów nie widać, że solarek nie ma, że ślisko,
że trzeba uważać, że korki, wypadki..
Nakręcają się z każdym wypowiedzianym słowem i są przekonani o tym, że po drugiej stronie odbiornika siedzi idiota.
A już za niedługo będziemy straszeni jakąś egzotyczną odmianą grypy.


wtorek, 10 stycznia 2012

Zimą dokarmiamy ptaki

Gdy śnieg po kolana i trzaskający mróz nie dają im szans.
Ich szczęście, że nie rosną większe, bo zapewne skończyłyby w rosole.



poniedziałek, 9 stycznia 2012

kulinarne kulisy Krakowa

Kraków, jedni słysząc o nim wzdychają z zachwytu, drudzy mniej.
Odwiedzam to miasto bardzo często i staram się w nim z konieczności wytrwać.
Miłe chwile spędzam w barach mlecznych, są dwa, albo w moim ulubionym studenckim przy akademikach, gdzie kompot, drugie danie i zupę spożywam za 12 zł.
Smakową alternatywą mogą być bary chińskie, których nazw nie podejmę się powtórzyć.
"Chinoli", w których bywam, jest przynajmniej pięć, ale od pewnego czasu upodobałem sobie jeden.
Ma w miarę nowy wystrój i telewizor, na którym leci chińskie karaoke, czas spokojnie tam płynie.
Numerem jeden dla mnie w tej restauracji jest kurczak po wietnamsku na gorącym półmisku, 
pyszne papu (za 15,90).